Mecz Polska-Hiszpania w piłce ręcznej i sprytna metoda kupna biletów

15:49

Wielkanoc w Hiszpanii to przede wszystkim odpoczynek z dala od zgiełku miasta. Świętuje się w gronie rodziny i przyjaciół, z tym, że najlepiej mieć przyjaciół gdzieś na wybrzeżu ;) Co ciekawe, centra handlowe i restauracje są otwarte przez cały okres świat, nawet w Wielką Niedzielę. To, co mnie zdziwiło najbardziej, to imprezowanie w Wielki Piątek (!). W Polsce nie do pomyślenia, natomiast w Hiszpanii nadmorskie miejscowości typu Benidorm czy Gandia pękają w szwach od najazdu turystów i uciekinierów z centrum kraju.

My zdecydowaliśmy się ominąć zatłoczone plaże i wybrać się na mecz piłki ręcznej w Alicante. Decyzję podjęliśmy spontanicznie na kilka godzin przed meczem. Kwestia zakupu biletów w niedzielę, na dodatek w Wielką Niedzielę, wydawała mi się prawie niemożliwa, dlatego chciałam pojechać do Alicante jak najwcześniej, by kupić bilet w okienku.

Toni natomiast stwierdził, że okienko może być nieczynne, więc lepiej kupić bilety przez internet. Tak też zrobiliśmy: wyszukaliśmy mecz na Servicam.com, portalu na którym można zamówić bilety na wydarzenia sportowe bądź kulturalne i dokonać zakupu. Po wybraniu miejsc na hali, przekierowano nas na stronę, na której trzeba było podać dane do przelewu pieniędzy.

Zastanawialiśmy się czy następnie będziemy musieli wydrukować bilet, jak ma to miejsce w przypadku biletów lotniczych typu Ryanair, co skomplikowałoby sprawę, gdyż drukarki nie mieliśmy. Okazało się, że przed ostatecznym potwierdzeniem zapłaty na ekranie pojawiła się nam lista miejsc, w których mogliśmy odebrać bilety. Te miejsca to specjalne bankomaty (biletomaty) frimy La Cam, w których po włożeniu karty bankomatowej maszyna wyda nam bilety. Sprytne.

Na odbiór biletów mieliśmy jednak około 3 godzin, więc czym prędzej ruszyliśmy szukać wybranych bankomatów w Elche. Na szczęście nie było korków, gorzej mieli ci powracający z plaż do Madrytu, korki jakich mało! Poniżej zdjęcia z podróży z Canals do Elche:







 Udało nam się znaleźć pierwszy bankomat z zapisanej listy, jednak okazało się, że był bez opcji wydawania biletów. Musieliśmy szukać dalej, a czas gonił. Kolejny bankomat miał wspomnianą opcję, więc szybko włożyliśmy kartę, ale na końcu procedury pojawił się komunikat: Nie ma żadnych biletów do odbioru. Zadzwoniliśmy więc na infolinię, a tak miły pan poinformował nas, że może użyliśmy innej karty (sic!). Miał rację. Spróbowaliśmy z kolejną i zadziałało! Uff, mogliśmy odetchnąć z ulgą i zacząć szykowanie się do meczu.

Uda się czy nie uda?


Udało się! są bilety :D

A kibicem jestem radykalnym, zatem mecz Polska-Hiszpania mógł więc być potencjalną walką między mną a Tonim :D  Barwy narodowe, z braku flagi musiała zastąpić koszulka kupiona Toniemu na urodziny. 



Zanim rozpoczął się mecz rodaków, kibicowałam gorąco reprezentacji Algierii (chyba nawet bardziej niż Algierczycy siedzący w pobliżu, którzy ze zdziwieniem obserwowali mój doping). Pomoc Algierii była konieczna, gdyż grający z nimi Serbowie zaczęli być w korzystniejszej sytuacji niż Polacy - w wypadku wygranej zrównaliby się punktowo z naszą ekipą, co to oznaczało, że nasz mecz z Hiszpanami byłby meczem o wszystko (jak zwykle ;p).


I był. Fantastycznie było zaśpiewać polski hymn. Co ciekawe Hiszpanie nie mają czego śpiewać, gdyż ich hymn stanowi sama melodia (usunięto bowiem słowa hymnu, który był za czasów frankistowskich).
Nakrzyczałam się na meczu aż do zdartego gardła i poczułam jedność z Polakami, którzy też byli na hali (większość to jednak byli tzw. pikniki, bo ich doping ograniczał się do 'Polska! Polska!', a nasi chłopcy na boisku potrzebowali czegoś mocniejszego). Dostaliśmy porządny łomot, media nie zostawiły na reprezentacji suchej nitki i w polskim stylu (chcieliśmy, ale psychika siadła) pożegnaliśmy się z igrzyskami olimpijskimi w Londynie.






Ps. A bilety jednak można było kupić w okienku ;)

You Might Also Like

0 komentarze

Dziękuję za komentarze! Pamiętaj, że pytania możesz wysyłać na e-mail: hiszpanarium@gmail.com! :)

Subscribe