La Polonesa - wizyta w polskiej restauracji w Madrycie

22:53

Na wizytę w polskiej restauracji miałam chrapkę odkąd tylko znalazłam się w Madrycie. Na dodatek przeziębienie silnie dało mi się we znaki, a na to pomóc mógł tylko rosół i wódka z pieprzem. Niedzielny obiad miał być polski, by Juanmi skosztował słynnych pierogów, a Toni mógł przypomnieć sobie smak schabowego.

[notka z lutego]
Spontanicznie pojechaliśmy zatem do restauracji bez wcześniejszej rezerwacji. Nie sądziłam, że polska kuchnia przyciągnie kogoś w niedzielne popołudnie na obiad i... Myliłam się. Restauracja była pełna Polaków i Hiszpanów. Podeszłam do jednej z kelnerek i zapytałam radośnie po polsku (wreszcie, polska mowa!) czy jeśli poczekamy to znajdą się wolne miejsca. Odpowiedziała dość niemiłym głosem: Zawsze trzeba mieć rezerwację! - i odeszła.
Zaskoczyło mnie to grubiańskie powitanie. Odwróciłam się do chłopaków wyjaśniając im, że najpewniej zjemy coś przy barze, bo nie po to tyle tu jechaliśmy, by się wracać, ale wtedy kelnerka słysząc obcą mowę zreflektowała się i zawołała ich w głąb restauracji. Po chwili przynieśli stamtąd stół i krzesła, zatem mogliśmy usiąść przy biblioteczce z polskimi książkami przy normalnym stole.

Złożyliśmy zamówienie: żurek (Toni), pomidorową (Juanmi) i rosół dla mnie, żeby pomógł na moje przeziębienie. Do tego po schabowym z ziemniakami dla każdego i jeden talerz pierogow ruskich do spróbowania. Do tego po mocnym piwie dla chłopaków.
Na posiłek musieliśmy czekać ponad pół godziny, co dla nas wydawało się wiecznością, ale być może wynikało z tego, że po prostu nie mieliśmy rezerwacji.
W końcu pojawiły się zupy. Wszystkie musiałam degustować przed chłopakami, by stwierdzić czy aby na pewno to polski smak i aromat.

Pomidorowa, żurek, rosół i drugie danie - kotlet schabowy!
Z zup pierwszorzędny był żurek! Kwaśny, pachnący, jednak z mikroskopijnym jajkiem w środku. Pomidorowa również była niczego sobie, ale rozumiem dlaczego makaron w niej miał postać kwadratów, które smętnie osiadły na dnie miseczki. Dobrze, że chłopaki zamówili właśnie te zupy, a nie rosół, który okazał się być bardziej wodą o smaku rosołu niż zupą. Z kostki rosołowej na całe szczęście nie był, bo to dyskwalifikowałoby go od razu, ale może za mało mięsa było w garnku... Stawiam też na krótki czas gotowania, który z pewnością przesądził o wodnistości zupy. Co jak co, ale takich rzeczy z rosołem nie wypada robić, tym bardziej w polskiej restauracji. Tym bardziej na obczyźnie. Wstyd podawać.

Schabowy z ziemniakami i kapustą zasmażaną na szczęście był wyśmienity, podobnie jak  pierogi ruskie - palce lizać! Na koniec po kieliszku wódki wreszcie dobrze schłodzonej Żołądkowej Gorzkiej i (niestety) Sobieski dla mnie, bo chciałam z pieprzem. Żubrówki nie było.

W restauracji jest również sklepik z polskimi produktami. No właśnie, polskie produkty, a ceny madryckie ;) Pietruszki nie widziałam, a to właśnie w jej zapas bym się zaopatrzyła, by sama ugotować rosół :D Ceny wódki nie podam, nie chcę dostać zawału wspominając te zbójnickie kwoty. Co jak co, ale rodak rodakowi nie powinien robić takich rzeczy. Nie z wódką ;)



Schabowy z ziemniakami i zasmażana kapustą oraz pierogi




Reasumując - pomijając chłodne powitanie w odpowiedzi na brak rezerwacji, wodnisty rosół i brak Żubrówki polecam wizytę w restauracji - zagadajcie jednak po angielsku/hiszpańsku, zamówcie żurek, a nie rosół i nie pytajcie o ceny wódek ;)

You Might Also Like

5 komentarze

  1. CamilaPolonia26 lipca 2013 17:20

    Byłam w La Polonesa w lutym 2013. Od wejścia zagadałam po polsku i nie spotkałam się z żadnym niemiłym gestem. Przeeeemiła obsługa, świetne traktowanie, pyszne jedzenie(bigos w chlebie, pierogi, oscypki, sernik, herbata) tylko te straszne ceny.

    OdpowiedzUsuń
  2. No, to mam nadzieje, ze moj wpis podzialal i teraz obsluga jest milsza :)
    Do jedzenia nie mialam zastrzezen, oprocz rosolu, na ktory bardzo sie nastawilam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Comida rica pero la camarera muy borde

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak masz problem ze znalezieniem pietruszki, to polecam zestaw włoszczyzny w Lidlu. Jak zwykle jest tam biała rzodkiew, ale to jedyne miejsce, gdzie znalazłam również w tym zestawie korzeń pietruszki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. we włoszczyżnie z lidla ten korzeń to nie pietruszka ale pasternak,ale może być,na bezrybiu i rak ryba

      Usuń

Dziękuję za komentarze! Pamiętaj, że pytania możesz wysyłać na e-mail: hiszpanarium@gmail.com! :)

Subscribe