9 powodów, by nie lubić Madrytu
15:12
Mam mieszane uczucia, jeśli chodzi o Madryt. Z jednej strony nie mogę mu niczego zarzucić: ciekawa architektura, urocze historyczne zakątki w parze z nowoczesnymi wieżowcami, mieszanka kultur i fantastyczna agenda kulturalna. Jednym słowem - nie można się tu nudzić, o ile przyjedzie się na kilka dni.Z drugiej strony coraz częściej stwierdzam, że to miasto przegrywa z niepokojącym Belgradem, futurystyczną Walencją, kosmopolitycznym Stambułem i oczywiście z niesamowicie intrygującym Bukaresztem.
Podczas licznych podróży zauważyłam, że od momentu postawienia stopy w nowym mieście, już wiem, czy to miasto zdobędzie moje serce czy nie. Przezornie nie czytam przewodników i nie planuję tras czy obiektów do zwiedzania, pozwalając sobie przez kilka pierwszych dni w nowym mieście poznawać je na wyczucie, bez pośpiesznych wędrówek mających na celu odhaczanie kolejnych zabytków i miejsc koniecznych do zobaczenia. To zabija radosne odkrywanie nowych miejsc, a nie o to chodzi w podróżowaniu.
Od pierwszego dnia w Madrycie automatycznie porównywałam miejsca, architekturę, atmosferę miejsc z innymi miastami, po to by stwierdzić, że Madryt jest na szarym końcu jeśli chodzi o wszystkie sfery, które powodują, że dane miasto zdaje się być idealnym do zamieszkania. Co ciekawe, jeśli chodzi o moich znajomych spoza Hiszpanii, zgadzamy się w tak smutnym wyznaniu, że spodziewaliśmy się czegoś więcej po Madrycie. Pogodzeni z losem, spotykamy się by ponarzekać na nasz nieszczęsny los i tworzymy listy miejsc, rzeczy, których nie cierpimy. Oto nasza lista:
1) Puerta del Sol - przereklamowany plac, wiecznie zapchany masą turystów, nie mający nic do zaoferowania poza wyczekiwaniem na znajomych pod pomnikiem niedźwiedzicy i metrem. Słynie z miejsca przesiadywania znudzonych studentów, którzy protestują przeciw konsumpcyjnemu stylowi życia i braku perspektyw (dzięki tej wymówce dłużej mogą pozostać na garnuszku rodziców i do trzydziestki studiować).
2) Barajas - logistyczne zło w każdej postaci plus wymuszanie haraczu, o którym można poczytać tutaj: Haracz na lotnisku Barajas.
3) Toalety w lokalach - lepiej nie wchodzić. Już wiem dlaczego Hiszpanie sikają na ulicach.
4) Żebracy w metrze, na ulicach, w kawiarniach - ich bezczelność i profesjonalizm w żebraniu zaskakuje mnie na każdym kroku.
4) Brak możliwości doładowania telefonu na kartę przez Internet - pozostaje nam przymusowy jogging, czyli bieganie do locutorium (swego rodzaju kawiarenki internetowej z budkami telefonicznymi) by doładować konto.
6) Woda - niby dobra do picia, ale wysusza skórę i włosy w stopniu szybszym niż brak wody ;)
7) Klimat - tak suchy, że sami madrilenos uciekają w sierpniu ze stolicy na wakacje szturmując wybrzeża.
8) Brak zieleni - dokucza szczególnie gdy jesteś z Polski albo Austrii, gdzie łąk, pól i lasów pod dostatkiem. Nigdy nie sądziłam, że będzie mi brakowało zwykłej trawy :D
9) Madrilenos - mieszkańcy Madrytu z dziada pradziada łatwo mogą pęknąć z napompowanego ego do granic możliwości. Powiedz coś złego o stolicy, to przestaną uważać cię za znajomego, a w dobie fejsbuka wyrzucą ze znajomych :D Co śmieszniejsze, niektórzy emigranci z Polski zachowują się tak jak oni, a nawet gorzej ;D Pewnie znowu mi się dostanie za krytykę Madrytu ;)W ramach kontrastu i dla równowagi, dodaję kilka zdjęć Madrytu w obiektywie mojego kolegi, Floriana Jouanel'a, również cudzoziemca, również niezadowolonego ze stolicy Hiszpanii. Wspólnie przyznaliśmy, że nie wierzymy, że Madryt tak pięknie wygląda. Szkoda, że tylko na zdjęciach:
Więcej zdjęć na fanpage'u na Facebooku: kliknij tutaj!
8 komentarze
może dlatego, że byłem tam jeden wieczór uznałem Madryt za 2 najfajniejsze miasto w Europie po Londynie a przed Berlinem. Ludzie super sympatyczni piękne domy...
OdpowiedzUsuńAle może coś jest ze mną nie tak bo nie lubię Barcelony a bylem tam znacznie dłużej...
Hej!
OdpowiedzUsuńJeden wieczór, na pewno w doborowym towarzystwie, to i Madryt wydaje się fantastycznym miejscem :D
Mieszkanie na co dzień to jednak coś innego i czasem nawet świetni ludzie tego nie zastąpią niestety.
Polecam stolicę Hiszpanii na maximum parę dni, potem lepiej jechać do Valencii :) W Barcelonie jeszcze nie byłam, ale jeśli będę musiała całe dnie przepychać się przez turystów, to też mogę stwierdzić, że to miasto nie jest dla mnie :)
Pozdrawiam!
ja bardzo lubię Madryt :) !!!
OdpowiedzUsuńi powiem szczerze ze pośród osób z którymi rozmawiałam Madryt wypadał bardzo pozytywnie
pewnie kwestia gustu i zasiedzenia :)
A.
OOO! Jak dobrze, że tu trafiłam. Kolejny blog o Hiszpanii. Już dodałam do swojej listy.
OdpowiedzUsuńJa też z Madrytem mam podobnie. Nie zachwycił mnie, chociaż jest piękny i ma miliony ważnych miejsc do zobaczenia, odwiedzenia, zwiedzenia... Ciekawe czemu
serdecznie
@Anonimowy, zazdroszczę! Też chcę polubić Madryt!
OdpowiedzUsuń@Kokieteria, hola! odwiedzaj blog, kiedy tylko chcesz :)
Dla mnie Madryt od początku to była taka miłość z rozsądku (bo stolica i praca), a miłością od pierwszego wejrzenia jest Walencja. Stąd pewnie moje obiekcje ;p
spędziłam w Madrycie pól roku i kocham to miasto :)
OdpowiedzUsuńa co punktu 8) bardzoo się mylisz :) zarówno w przewodnikach jak i na własne oczy można sie przekonać, że Madryt to jedno z najbardziej zielonych miast świata
super blog! uszanowanko :D
Mówię/piszę jak jest! :D
UsuńDzięki!
Pierwszym miastem, które odwiedziłam w Hiszpanii był Madryt. I chociaż potem wiele innych hiszpańskich miast i miasteczek oczarowało mnie znacznie bardziej mam do Madrytu szczególne uczucia. Dzięki niemu zakochałam się w tym kraju i co roku spędzam tam każde swoje wakacje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze! Pamiętaj, że pytania możesz wysyłać na e-mail: hiszpanarium@gmail.com! :)