Gdzie straszy w Madrycie? Duchy w Palacio de Linares

20:28

Masy turystów przybywają na Plaza de Cibeles by zrobić zdjęcie słynnej fontannie Fuente de la Cibeles, a w tle mieć okazały i nietuzinkowy budynek ratusza Palacio de Comunicaciones (a wcześniej poczty). Gdyby tylko wiedzieli, że naprzeciwko tego budynku znajduje się pałac skrywający mroczną historię z duchami w tle...

Palacio de Linares został wybudowany w połowie XIX wieku dla markiza de Linares jako prywatna rezydencja. Obecnie pełni funkcję siedziby Casa de America, jak i muzeum. Układ wnętrza pałacu jest całkowicie nietypowy, jednak nie można w całości go zwiedzać. Po części ze względu na wzmożone zainteresowanie duchami, które podobno można tam usłyszeć, a nawet zobaczyć.


Legenda głosi, że ów markiz, bogacz, który dorobił się na handlu tytoniem, miał romans z jedną ze pracownic. Owocem tej znajomości była córka Raymunda, której matka niedługo potem tragicznie zginęła.
Lata mijały, a prawowity syn markiza de Linares (również markiz, José de Murga) zaczął szykować się do znalezienia żony. W owych czasach popularne były małżeństwa zawierane z rozsądku, jednak młody markiz odrzucił kandydaturę córki pewnego bogatego potentata przemysłowego. Okazało się bowiem, że jego prawdziwą miłością jest... Raymunda. Gdy markiz de Linares dowiedział się o wybrance serca swego syna, bez wyjaśnień posłał go na studia do Londynu, by tam zapomniał o swojej miłości. Ojciec markiza z czasem podupadał na zdrowiu i wydawać się mogło, że gdy umarł, zabrał tajemnicę o Raymundzie ze sobą grobu. 



Lata na obczyźnie nie zmieniły uczuć młodego markiza do Raymundy i po powrocie do Madrytu postanowił wziąć ją za żonę. Po pewnym czasie José de Murga znalazł w pałacu nigdy niewysłany list ojca, który odkrywał tragiczną w skutkach historię - oto żona markiza, Raymunda, jest w rzeczywistości jego przyrodnią siostrą. Wstrząśnięty markiz zdecydował jednak nie zrywać małżeństwa (w tych czasach w katolickim kraju rozwód w zasadzie nie istniał), jednak sprawa wyszła na jaw. Watykan ponoć wysłał bullę, w której zabraniał mu jakichkolwiek kontaktów z Raimundą. Zrozpaczony markiz nie chciał jednak wygnać żony-siostry z domu, i postanowił podzielić pałac na dwie oddzielne rezydencje. Część pokoi dobudował, część przerobił, tak by mogli żyć razem, jednak z zachowaniem szczególnej ostrożności.

Legenda głosi, że mimo całej sytuacji, małżonkowie dochowali się potomkini, Raimundity (mimo to oboje w testamencie deklarowali, że nigdy nie mieli dzieci). Źródła nie są pewne, co stało się z dziewczynką. Część z nich twierdzi, że została zamordowana zaraz po narodzeniu, a jej ciało zamurowano w jednej ze ścian. Inne z kolei twierdzą, że dziecko zostało oddane do przytułku pod zmienionym nazwiskiem. Markiz nie mógł znieść poczucia winy i popełnił samobójstwo. Raymunda zmarła wkrótce potem z przejmujacego żalu i smutku.



W 1992 roku pałac został odrestaurowany i otwarty dla publiczności, ale uwagę mediów skupiły wydarzenia, które miały miejsce kilka lat wcześniej. Ekipa remontowa pracująca w pałacu wyznała, że słyszała głosy "Mamo, mamo!", "Jesteśmy tu uwięzieni na wieczność!", "Zabójcy!" w korytarzach gmachu. Psycholog Carmen Sanchez była świadkiem nawoływań i ponoć słyszała dziecięce piosenki. Miała też poczuć jak jedna zjawa ją dotyka. Dziennikarz Javier Sierra opublikował nawet zdjęcia rzekomych duchów w programie "El otro lado de la realidad". Badacze zajmujący się zjawiskami paranormalnymi zwracają uwagę, że teren pod pałacem może być przeklęty - zanim miały miejsce wydarzenia z legendy, plac był miejscem straceń przestępców i więźniów.

Obecnie pałac można zwiedzać niemal w całości tylko w poszczególne dni (San Juan, wybrane daty przed Bożym Narodzeniem). Wybralibyście się tam sprawdzić, czy doniesienia o duchach są prawdziwe?




Zdjęcia 1, 2, 3, 4

You Might Also Like

4 komentarze

  1. Dla mnie trochę przerażające :D Chociaż byłoby ciekawie zwiedzać ten pałac, mając świadomość, że ktoś kiedyś coś tutaj usłyszał...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa notka! Może nakręcono jakiś film zainspirowany tą historią?

    OdpowiedzUsuń
  3. No proszę, tyle razy przechodziłam obok tego budynku, a tej historii w ogóle nie znałam. Człowiek uczy się przez całe życie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brrr, aż dostałam gęsiej skórki :P. Historia bardzo smutna, ciekawe tylko czy prawdziwa?

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze! Pamiętaj, że pytania możesz wysyłać na e-mail: hiszpanarium@gmail.com! :)

Subscribe