Costa Blanca - Altea i niecne praktyki w hotelach

18:42



Costa Blanca (Białe Wybrzeże) to ciągnący się na 200 km pas wybrzeża na południe od Walencji  w prowincji Alicante. Costa Blanca każdego roku przyciąga miliony turystów, którzy chcą spędzić gorące wakacje w Hiszpanii. Do najpopularniejszych miejsc należy oczywiście samo Alicante, Benidorm (nazywane hiszpańskim Miami), Elche, Santa Pola, Altea czy  Xàbia. 




Pod koniec maja Toni oświadczył mi, że ma dla mnie niespodziankę w nagrodę za tyle nieprzespanych nocy poświęconych na prace nad magazynem ¡Olé!Czekał na nas zarezerwowany weekend w hotelu nieopodal Benidormu i Altei. Cieszyłam się, że będe mogła wreszcie leżeć nad basenem i nic nie robić, ale okazało się, że daleko nam do takiego bezproduktywnego spędzania czasu. 

Przed nami Benidorm

Sam kompleks wypoczynkowy prezentował się świetnie, ale po dokładnym sprawdzeniu tego, co może nam zaoferować, nieco się rozczarowaliśmy. Posiłki i drinki na zasadzie all inclusive były w porządku. Szwedzki stół, dużo owoców morza, ryb, sałatek, paelli, a na śniadania także tzw. English breakfast (wszystko dla Anglików, wszystko! ;)).  Było zbyt zimno na pływanie w zewnętrznym basenie. Hiszpanie się nie odważyli, za to Anglikom niska temperatura nie mogła zepsuć wakacji. Nie mogliśmy natomiast skorzystać z krytego basenu, który jest dostępny tylko zimą (o tym nie wspomniano w folderze reklamowym).

W zasadzie pojawilismy się tylko na siłowni i potrenowaliśmy tylko pół godziny, gdyż później mieliśmy zamówioną saunę (chyba jako jedyni). Nic tego nie wyszło, bo okazało się, że sauna nie działa albo nie została należycie przygotowana przez pracowników hotelu. Stwierdziliśmy, że odpuszczamy sobie te atrakcje i nie tracimy cennego czasu, który można przeznaczyć na zwiedzanie. 

Przygotowania do wesela

Polski akcent w ośrodku wypoczynkowym

Wsiedliśmy do samochodu i pojechalismy do Altei. Tam spotkalismy się z kolegą Toniego, który ma to szczęście, że mieszka nad samym morzem. Zawsze mnie zastanawiało jak to jest mieszkać w turystycznej miejscowości i cały rok mieć widok na morze z okna.

Altea
Wypiliśmy kawę i pospacerowaliśmy wzdłuż wybrzeża aż do ulicy Avenida del Puerto, gdzie - jak sama nazwa wskazuje - znajduje się port, a w nim kilkadziesiąt łodzi i jachtów.

Altea
Nazwa miasta wzięła się z greki. Althaia (Althaea) w mitologii greckiej oznaczała imię jednej z nimf, królowej Kalidonu. Według mitu, straciła rozum i popełniła samobójstwo. Jedną z córek Altei była Dejanira, ta sama, która nieświadomie podarowała Heraklesowi zatrutą koszulę.

Restauracja nad morzem




Deptak
Kamienista plaża




Po spacerze wróciliśmy do hotelu na kolację i na finał Ligi Mistrzów. To, co mnie zdenerwowało, miało miejsce po meczu. W hotelu co noc były atrakcje dla turystów, w tym dwa wieczory z pokazami dzikich ptaków - papug, orłów, jastrzębi. Nie interesują mnie tego typu "atrakcje", ale spodziewałam się, że pokaz z tymi ptakami będzie miał miejsce na zewnątrz hotelu. Nic bardziej mylnego. 

Wrócilismy z oglądania meczu, a całe przedstawienie już trwało w najlepsze w sali, w której znajdował się bar, miniscena, jak również parkiet do tańczenia (!). Biedne zwierzęta zostały dostarczone w drewnianych klatkach na tę właśnie scenę, a stamtąd przez mikrofon jakaś kobieta udawała postać z dziecięcej bajki (Dorę Extremadorę, Podróżniczkę czy cokolwiek to jest). Było strasznie głośno, dzieciaki  piszczały, muzyka i światła z pewnością stresowały zwierzęta.

I w takich warunkach te biedne ptaki miały pokazać, że potrafią latać. Natępnie jeden z prowadzących wziął ze sobą białą sowę, natrętnie sadzał ją na czyimś ramieniu i nalegał, by zrobić sobie z nią zdjęcie. Jego współtowarzyszka biegała z notatnikiem i zapisywała numery pokoi gości, tak, by na drugi dzień przy śniadaniu (sic!) sprzedawać te fotografie turystom. Nikt nie zabrał zwierząt, których klatki stały zaraz przy głośnikach (!).

Nikt, dosłownie nikt nie zauważył, że tego typu "pokazy" to zwykłe męczenie biednych ptaków. Można było zrobić to "przedstawienie" przed hotelem, gdzie była duża przestrzeń, cisza, warunki dużo lepsze i o wiele mniej stresujące dla zwierząt. Podeszłam więc do tych pseudohodowców i powiedziałam im, że ich pokaz to nauka dręczenia zwierząt i że zadzwonię na policję, jesli natychmiast nie zabiorą reszty ptaków z tego głośnego miejsca. Dopiero po 10 minutach kolejny z grupy "pseudohodowców" zabrał klatki, w chili gdy ja sama byłam bliska znosić te klatki sama ze sceny.

Rozumiem chęć zarobku, ale nie kosztem zwierząt, których środowiskiem nie są głośne imprezy z migającymi światłami i skrzeczącymi dziećmi! Można zatrudnić jakiegoś klowna do zabawiania tej turystycznej tłuszczy, po co dręczyć zwierzęta? Najgorsze jest to, żeci pesudohodowcy pewnie wędrują z  ptakami dzień w dzień od hotelu do hotelu i robią te swoje "pokazy", a nikt nie reaguje.

Reagujcie. All inclusive nie musi oznaczać, że musicie mieć pokaz z żywimi zwierzętami w cenie.

Całe szczęście, że nie płaciliśmy nic za ten pobyt (to była nagroda z klubu sportowego). W przeciwnym razie do hotelu na pewno wpłynęłaby skarga, zażądanie zwrotu pieniędzy lub przesłanie ich na konto króregoś ze schronisk dla zwierząt. Może wtedy zastanowiliby się czy warto pozwalać na tego typu praktyki w swoim hotelu.

You Might Also Like

5 komentarze

  1. Masz absolutną rację, jeśli chodzi o te pokazy z dzikimi zwierzętami :-( Nie wiem, komu ma to sprawić przyjemność :-( Biedne zwierzaki

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zgadzam sie z Krzyskiem.... Hiszpania jest cudna..... ehhhhhh....

    OdpowiedzUsuń
  3. Również nie wpadłabym na to,że pokaz może się odbywać w takich warunkach. Dobrze, że są takie osoby jak Ty, które na to reagują i głośno wyrażają swój sprzeciw. Poza tym-czy kolega opowiedział Ci, jak to jest, mieszkać w turystycznej miejscowości cały rok? ;) Mnie też to ciekawi :)

    Pozdrowienia z Francji:)
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam takie kamienie pod stopami :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarze! Pamiętaj, że pytania możesz wysyłać na e-mail: hiszpanarium@gmail.com! :)

Subscribe